Zaczął się sezon 2012…

Pierwszy etap naszego wyjazdu do Neapolu rozpoczął się dnia 02.01.2012r. na stacji benzynowej gdzie mieliśmy się spotkać  .Po 31 godzinach spędzonych w samochodzie dojechaliśmy do Neapolu. Pierwsze wrażenia były raczej nieciekawe, ponieważ na ulicach była masa śmieci i było jakoś ponuro. Kiedy podjechaliśmy pod nasz 4 gwiazdkowy hotel atmosfera nieco się polepszyła. Potym jak zakwaterowaliśmy się w naszych pokojach pojechaliśmy rozpakować sprzęt. Nie zajęło nam to dużo czas, lecz wszyscy byli tak zmęczeni, że i tak niedługo poszli spać. Następnego dnia rozpoczynały się regaty Trofeo Marcello Combasso 2012. Przygotowaliśmy sprzęt i przebraliśmy się w rzeczy żeglarskie lecz na nic, ponieważ zupełnie nie było wiatru i bardzo długo czekaliśmy. Po długim lecz wesołym oczekiwaniu zeszliśmy na wodę. Nie byliśmy zbyt zadowoleni, bo nadal nie było wiatru i po chwili i tak odwołali wyścigi i popłynęliśmy na brzeg. Następnego dnia zapowiadała się ta sama historia bez pływania i kiedy po długim czekaniu na brzegu zeszliśmy na wodę, ku naszemu zdziwieniu rozwiało się na tyle, że odbyły się 3 wyścigi. Niestety nie poszło nam (polakom) za dobrze i tylko jedna osoba znalazła się w pierwszej 20. Trener niezadowolony z naszego pływania odbył z nami krótką lecz nieprzyjemną rozmowę. Następnego dnia regat wiało od rana lecz prognoza pogody pokazywała, że wiatr ma słabnąć do 13 węzłów. Nic z tego, bo na wodzie rozwiało się jeszcze bardziej i był tylko jeden wyścig. Większości z nas poszło bardzo dobrze, lecz po tym wyścigu wiatr zaczął bardzo kręcić i sędziowie przez półtorej godziny nie byli w stanie ustawić trasy, gdy nagle przyszła chmura wiatrowa i tak się rozwiało, że odwołali wyścigi i wszyscy popłynęli do portu. Był to ostatni dzień regat więc wszyscy szybko zrobili sprzęt i pojechaliśmy się umyć do hotelu. Po pewnym czasie wróciliśmy do klubu na zakończenie i na przekąskę. Następnego dnia rano spakowaliśmy się do busa i pojechaliśmy do miasta Pompei. Jest to miasto, które wiele lat temu było zasypane przez pył wulkaniczny z leżącego nie daleko wulkanu. Było ciekawie lecz wydaje mi się, że nie wszystkim się podobało. Gdy zjedliśmy pizze po zwiedzaniu starożytnego miasta pojechaliśmy w drogę powrotną do polski. Na szczęście niewiele z niej pamiętam bo przez większość podróży spałem. Teraz przed nami kilka dni wolnego od pływania, nadrabiani szkoły a już w pierwszej połowi lutego będziemy trenować na Majorce.

Szymon Buksak.

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*